bożena bożena
602
BLOG

Pomocy! Dobry polski film proszę...

bożena bożena Kultura Obserwuj notkę 45

Szkoła, którą prowadzę, gości w tym roku, w wakacje, wolontariuszy z dalekich krajów. Zamówiliśmy sobie dwie osoby, jedną na jeden tydzień, drugą na tydzień obecny. Przychodzą do nas i pomagają prowadzić nam zajęcia dla dzieci, opowiadają o swoim kraju i pytają o nasz. Pożegnaliśmy się właśnie z Egipcjanką z Kairu, a od dziś do piątku jest u nas Kanadyjczyk. 23 letni chłopak, mieszka od urodzenia w Vancouver, ale ma polskich rodziców. Nie mówi po polsku, ale dużo rozumie. Przyjemnie się go słucha po tygodniu przebywania z  angielskim, z mocnym, arabskim akcentem. Vojtek, bo tak mu na imię, kończy studia, będzie w przyszłości fizjoterapeutą. O Polsce nie wie zbyt wiele, mówi, że interesuje się przede wszystkim sportem, a polityka i historia to nuda. To mnie nie dziwi ani nie szokuje bynajmniej, bo to jeszcze młody człowiek. Bardziej wprawiło mnie w osłupienie, że nigdy nie słyszał o "Ani z Zielonego Wzgórza". Cała Polska zna tę książkę i tę bohaterkę, a taki Kanadyjczyk już nie. A większość informacji o Kanadzie jakie ja posiadam, pochodzi własnie z tych opowieści Lucy Maud Montgomery. Taka prawda, choć wiem, że brzmi strasznie. No, ale nnie będę udawać, że jest inaczej. Coś tam kiedyś czytałam o Quebecku, gdy uczyłam się francuskiego, ale Vojtek mówił mi o tym półwyspie co innego, więc okazało się, że i tu mam nieaktualne informacje. Zamierzam więc wykorzystać ten tydzień na poznawanie Kanady. A Vojtek poprosił mnie o dwa dobre, ciekawe filmy polskie, bo chce obejrzeć coś o naszym kraju i posłuchać języka.

No i padłam. Nie jestem kinomanką, nie przepadam ogólnie za oglądaniem filmów, no ale oczywiście jakieś tam w swoim życiu widziałam i czasem oglądam. Ale nie mam pojęcia, co zaproponować koledze z Kanady. Dobry, ciekawy polski film? Są takie?

Szukam w pamięci i znajduję: "Dom zły", "Wesele", "Drogówka" Smardzowskiego. "Dług"? "Komornik"? A może "Pręgi"? O, a może "Sztuczki" kręcone w walbrzyskich plenerach, tak uwielbianych przez zbuntowanych, nastoletnich artystów fotografików. Chcielibyście, żeby Kanadyjczyk o polskich korzeniach zobaczył coś takiego?

Dalej. "Plac Zbawiciela". Masakra. Dochodzilam do siebie po tym filmie kilka dni. "Dzień świra"? "Prawo ojca"? A może "Psy"? Czy może jednak "Pokłosie"?

No to może coś z komedii. "Sami swoi"? Co on z tego zrozumie? Może coś z Barei? Boję się, że uznał by mnie za niebezpieczną wariatkę. Już i tak patrzył na mnie podejrzliwie, gdy pytałam go, co wie o PRL-u i uapdku komunizmu w 1989 roku. To może coś nowszego. "Chłopaki nie płaczą"? Bez sensu. Z Pazury mogą się śmiać tylko jacyś podstarzali hipsterzy. "Lejdis"? "Testosteron"? Nie da rady, za bardzo mi wstyd.

"Potop"? "Ogniem i mieczem"? A może "Miasto 44"? Nie? To może coś bardziej na czasie, np. "Układ zamknięty"? "Uwikłani"?

Możecie zaproponować coś sympatycznemu, inteligentnemu dwudziestolatkowi, którego całym życiem jest snowboard i narty, dziewczyny i studenckie przygody, który mieszka w Vancouver i chciałby dowiedzieć się czegoś ciekawego o Polsce? Na przykład oglądając relaksujący film, przy pizzy i paczce popcornu.

Z wymienionych wyżej tytułów, a przecież to tylko kropla w morzu, wyłania się jedna myśl: przejebane (pardon le mot) jest być Polakiem. Mafia, dziwki, alfonsi, gangsterzy, narkotyki, kredyty, samobójcy, brud, smród i ubóstwo i wszechobecna czysta wódka. Biedne dzieci, prostutuujące się matki, zazdrosne i mściwe Polaczki z prowincji. To nie jest Polska, to zazwyczaj chora wyobraźnia twórców takich filmów

Błagam, przypomnijcie mi jakiś tytuł zwykłego, obyczajowego polskiego filmu, który można obejrzeć po ciężkim dniu pracy, zrelaksować się i po seansie nie mieć depresji lub niesmaku albo straconego czasu.

Coś musi chyba takiego być. Mam czas do jutra rana, jak nikt mi nie pomoże, zaniosę mu "Znachora".

 

 

bożena
O mnie bożena

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura